Czeskie miasteczka są piękne, czyste i zadbane. Bez wyjątku. Tak można wyczytać w relacjach polskich czechofilów i artykułach prasowych, przy czym artykuły często są pisane na zamówienie czeskich organizacji turystycznych. O Karniowie (Krnov) słyszałem wiele dobrego – w prasie, w relacjach podróżników, od osób z mojego miasta, które tam pojechały. To, co zobaczyłem na miejscu, zupełnie nie odpowiadało moim wyobrażeniom o tym miejscu.
Do Karniowa dojechałem „motoraczkiem” z Ostravy. Prędkość przyzwoita, a pomimo zruinowanych stacji kolejowych po drodze jechało się bardzo przyjemnie, być może ze względu na atmosferę typową dla czeskich lokalnych linii kolejowych. Pociąg zatrzymuje się najpierw na stacji Krnov-Cvilín, później zmierza w kierunku stacji Krnov, objeżdżając dużą część miasta. Tak naprawdę nie ma znaczenia, na której stacji wysiądziecie – obie są wstrętne. Stacja Cvilín jest trochę bliżej Rynku Głównego, ale widok budynku tej stacji z okien pociągu przywołuje najgorsze myśli.
Wysiadłem na głównym dworcu kolejowym w Karniowie, czyli małej stacyjce z niezadaszonymi peronami. Dworzec z zewnątrz wygląda okropnie. W życiu nie spodziewałem się, że w czeskim mieście liczącym około 25 tysięcy mieszkańców zastanę taki widok. Na stacji są toalety, ale trzeba prosić o klucz dyżurnego ruchu. W środku dworzec wygląda trochę lepiej. Ładne malowidło ścienne, kilka siedzeń, kasa i CD centrum. Przy wejściu na dworzec można zobaczyć czytelny plan miasta, dzięki czemu bez problemu traficie do centrum.
Z dworca do rynku idzie się około 15 minut. Szedłem spokojną ulicą Mikulášskou, po chodniku z kilkudziesięcioletnimi płytami. Po drodze mijałem pojedynczych przechodniów, dopiero po dziesięciu minutach marszu zauważyłem, że jestem w centrum miasta.
Centrum miasta również rozczarowuje. W zasadzie można pochwalić jedynie ulicę Zámecké náměstí, prowadzącą do Rynku Głównego (Hlavní náměstí). Wzdłuż tej ulicy zachowały się zabytkowe kamieniczki z podcieniami – to zdecydowanie najładniejsze miejsce w tym miasteczku, choć naprzeciw kamieniczek stoją domy handlowe z czasów socjalistycznych.
Sam Rynek Główny nie robi dobrego wrażenia. Na rynku stoi ratusz – wizytówka miasta. Budynek, choć ładny, nie jest tak piękny jak na zdjęciach. Otoczenie ratusza to duży parking, jakieś krzaki zasłaniające bloki i niezbyt ładna kamienica. Na ławeczkach przy krzakach siedzą żule. W pobliżu można skorzystać z szaletów miejskich i punktu informacji turystycznej – oznakowanie bardzo dobre.
Poza rynkiem i ratuszem Karniów ma niewiele do zaoferowania. Kilka kościołów, synagoga, wieża widokowa na peryferiach miasta – to wszystko. Miasteczko bardzo mnie rozczarowało. Być może gdyby oba karniowskie dworce kolejowe nie wyglądały tak źle, moja ocena byłaby lepsza. Możecie tu przyjechać na godzinę, lecz odradzam. Natomiast miłośnikom kolei polecam przejazd trasą Opava – Ołomuniec przez Karniów i Bruntal. Jak to mówią, jest klimacik.